Kolejny powrót

Jerycho, kwitnąca gorczyca
Już dwa dni jestem w Polsce, a myślami jednak nadal w Ziemi św.
Kolejna, 20 pielgrzymka, już za mną. Każda jest inna, na każdej spotykam innych ludzi, którzy w inny sposób postrzegają tę ziemię rodzinną Jezusa. To wielkie bogactwo widzieć pierwsze reakcje na ten świat tak różny od naszego polskiego.
Wyloty w nocy zawsze są dość męczące, ale na szczęście kilka godzin udało mi się zdrzemnąć bo na lotnisko było dość blisko a zbiórka przed wylotem dopiero ok. 3.00 nad ranem. Dzięki takim wczesnym godzinom wylotu mamy potem jeszcze trochę czasu na zwiedzanie miejsc niedaleko od lotniska.
Pogoda piękna, choć i u nas świeciło słońce i Gdańsk ugościł mnie wspaniale, to jednak tam o wiele cieplej i lato mieliśmy przedłużone. Ku mojemu zaskoczeniu nie było wiele grup i nie trzeba było przepychać się między sobą ani stać długo w kolejce do Groty Narodzenia czy Bożego Grobu.
W Judei trochę chłodniej niż w Galieli, ale to pomogło nam przygotować się na powrót do Polski.
Niestety ostatni dzień pielgrzymki zapamiętam na długo. Pozostała nam do zwiedzenia Jerozolima, zwłaszcza Via Dolorosa i Bazylika Bożego Grobu. Ale już po wejściu na Stare Masto jedna z pań uczestniczących w pielgrzymce potknęła się i upadła tak niefortunnie, że złamała obie ręce w łokciach. Dla mnie o tyle było to trudne doświadczenie, że musiałam pozostawić grupę pod opieką Księdza, opiekuna duchowego i organizatora, który na szczęście był już kiedyś w Ziemi św. i mógł grupę poprowadzić do celu. A ja z poszkodowaną panią pojechałam karetką do szpitala i spędziłyśmy tam czas od g. 9.00 do 16.00. Trudna sytuacja, ale Pan Bóg czuwał nad nami, bo zaraz po upadku na ulicy pojawił się wolontariusz medyczny. Jak się okazało, przechodził obok nas i widział co się stało. On wezwał innego wolontariusza z odpowiednimi medykamentami, a potem zadzwonił po pogotowie. Na pogotowiu spotkałam się z troską i kompetencją lekarzy, ale tak jak w polskim szpitalu, badania trwały długo i już bałam się, że nie zdążymy na samolot. Ale udało się zabepieczyć złamane miejsca w gipsie i na silnych lekach przeciwbólowych szczęśliwie dolecieć do Polski.
Zawsze bałam się takiej sytuacji i dziękuję Bogu, że tak szczęśliwie zakończyła się ta pielgrzymka. Oczywiście nie wszyscy mogą tak powiedzieć. I mimo wszystko brakowało mi tym razem Starej Jerozolimy.
A następny wyjazd już za dwa tygodnie, na pewno będzie chłodniejszy...Uwielbiam tam powracać.
Jezioro Galilejskie

Jezioro Galilejskie

Nazaret, grota Zwiastowania


Pustynia Judzka


Betlejem, Bazylika Narodzenia

Widok na Jerozolimę z Góry Oliwnej

Meczet Skały

Franciszkańska Droga Krzyżowa

Szpital Hadassa na Górze Scopus

Komentarze