A Ja wam powiadam...Mt 5, 20-26

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. 
Słyszeliście, że powiedziano przodkom: „Nie zabijaj!”; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: „Raka”, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: „Bezbożniku”, podlega karze piekła ognistego. 
Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam sobie przypomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj. 
Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie wydał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: Nie wyjdziesz stamtąd, dopóki nie zwrócisz ostatniego grosza».




Ciekawostką może być to, że nasz założyciel, bł Jakub Alberione, nie dał nam w regule życia jako siostrom zakonnym, żadnych pokut i umartwień oprócz jednego: wierność życiu wspólnotowemu.
Kiedy pisałam moje tzw. samooceny przed odnowieniem ślubów (coś, co spędzało czasem sen z powiek niektórym moim współsiostrom) podsumowując moje życie duchowe stwierdzałam najczęściej, że to, co najbardziej przyczyniło się do mojego wzrostu to życie we wspólnocie. 
Jak bardzo trudno jest nam żyć między sobą widać już chociażby ze słów tej ewangelii. Jezus daje nam nowe prawo, które jest prawem miłości. Prawem, które sprawia, że jedynie w łączności z Nim możemy żyć ze sobą według tego prawa. Bo miłość nie jest z nas. Z nas jest zazdrość, zawiść, niesprawiedliwość, nieczułość...Jak wiele wysiłku wkładamy w dobre życie w naszych rodzinach. A przecież powinno nam to wychodzić naturalnie, bo więzy między nami są naturalne. To my, siostry zakonne, musimy się wysilać, bo z natury nic nas nie łączy...
Dla mnie najtrudniejsze ze słów ewangelii są te: jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam sobie przypomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj. 
Jeśli widzę problem, to jestem odpowiedzialna za jego rozwiązanie, a przynajmniej próbę...ale gdzieś zawsze w sobie słyszę ten nieznośny głos: to on powinien przyjść i przeprosić...Tylko, że może to ja widzę więcej? I słyszę słowa Jezusa: a Ja wam powiadam...

Komentarze