Gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa...Mk 9, 2-10

       Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam się przemienił wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe, tak jak żaden na ziemi folusznik wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. 

Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co powiedzieć, tak byli przestraszeni.

I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos:«To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!». I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa.

A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy "powstać z martwych".


Często mówiłam pielgrzymom na Górze Tabor, że to przemienienie mogło bardziej dotyczyć tych, którzy byli tam obecni z Jezusem niż samego Jezusa. Tak, jestem przekonana, że Jezus jest przy nas, tak jak był przy uczniach w pełni swojej chwały. Jedynie nasze ludzkie oczy nie są przemienione. Nie umiemy dostrzec tak Jego jak Mojżesza i Eliasza. Dziwne? Ale dlaczego, skoro napisane jest w ewangelii Łukasza, że jest On Bogiem żywych, wszyscy w Nim żyją (por. Łk 20, 29). Czyżby to była nieprawda?

A gdybyśmy się tak naprawdę rozejrzeli, dostrzeglibyśmy Jezusa. Lecz aby sie rozejrzeć, trzeba się zatrzymać... Myślę, że Wielki Post to dobry czas na to zatrzymanie i rozejrzenie się. Pan da łaskę przemienienia naszym oczom i stanie się i dla nas widzialny w swojej chwale. Wtedy będziemy już widzieć tylko Jego. 




Komentarze