On wziął go na bok, z dala od tłumu... Mk 7, 31-37 8.09

 Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu.

Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, z dala od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: «Effatha», to znaczy: Otwórz się. Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić.

Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I przepełnieni zdumieniem mówili: «Dobrze wszystko uczynił. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę».



Nawet Jezus patrzy w niebo, nie robi wszystkiego na własną rękę...To dla nas wskazówka.  Czasem w naszej niemocy może usłyszenia Boga, czy że nam się wydaje że On do nas nie mówi, trzeba po prostu trwać w modlitwie i w proszeniu Go o dotknięcie nas. Ale może to być dotknięcie zaskakujące przez "gesty" Boga, które nie będą się może zgadzać z naszymi oczekiwaniami...

Moja znajoma, osoba starsza, ostatnio podczas rozmowy telefonicznej żaliła mi się, że nie słyszy Boga. A prawie codziennie jest na Mszy, dość często w ciągu tygodnia chodzi na Adorację Najśw. Sakramentu, codziennie odmawia różaniec. Więc ja, wiedząc o tym wszystkim mówię: a czy nie odpowiadasz na Jego głos kiedy idziesz na Mszę? A czy nie odpowiadasz na Jego głos kiedy może pomimo zmęczenia jesteś wierna modlitwie różańcowej? A kiedy przyjmujesz kogoś z bliskich i szykujesz mu obiad, starając się o to co lubi, aby czuł się dobrze? 

Czy aby na pewno nie słyszymy Boga w naszym życiu? Może po prostu nie rozpoznajemy Jego głosu. Dlatego czasem trzeba odejść od "tłumu" naszych ważnych spraw, w ciszy i spokoju zatrzymać się wieczorem i dostrzec jak wiele dobrego Bóg dziś czyni naszymi rękami. 


Komentarze