Wczorajsza niespodzianka...

...wysiadam z autobusu na przystanku Stare Miasto, a tu słyszę za sobą: "Niech bedzie pochwalony Jezus Chrystus!" takim dosadnym glosem.Odwrocilam sie i odpowidzialam, tak jak trzeba, biegnac dalej...a przemily pan, mowi do mnie nadal:"Siostra uczennica Jezusa Mistrza?", wiec ja na to:"tak, i to Boskiego do tego. A skad taka znajomosc zakonow?", a pan odpowiada: "aaa..., bo ja bylem 3 miesiace..." i tu mu przerwalam, bo mnie cos tknelo:" w Jerozolimie????", a on na to: " tak, tam na adoracji...". Taaak, nie trzeba tlumaczyc jakie bylo moje zadziwienie pomyslowoscia Bożą. A jak wspomnialam jak sie nazywam i ze wlasnie za jakis czas tez tam sie wybieram, to pan mi powiedzial:"ooo, to na siostre czekaja, bo siostra ma do skonczenia jeszcze prace, prawda?"...szok..., naprawde. I to byl Pan Stanislaw, nazwiska  nie pamietam, ale oczywiscie zaprosilam go i do nas na Żytnią na adorację...naprawde, Pan ma pomysły "nie z tej ziemi" ;)...a ja wracam do pisania pracy :(((

Komentarze