Tempo pisania zaczyna się zwalniać...

No bo nie chcę potem słyszeć, że niektórzy zamiast robić to co do nich należy siedzą przed komputerem nad blogiem. Pochlebiam sobie? taaak, ale żartuję...

Naprawdę doszukuję się powoli codzienności w życiu w Jerozolimie i chyba jakoś tak zaczyna być.

W niedzielę był jubileusz trzech sióstr Elżbietanek z Domu Polskiego (tzn. jedna przyjechała chyba z Polski na to), gdzie mieszka s.Judyta.
Dwie siostry miały 50 - lecie slubów, s. Caritas i s. Spes (trzecia z ich grupy miała jak na imię? no jasne, że Fides, ale już zmarła), a s. Róża, przełożona tamtejszej wspólnoty obchodziła 25 - lecie ślubów. Piękna, prosta uroczystość. Potem obiad w gronie polskim - dla mnie pierwsze takie doświadczenie tutaj. No i znów poznałam kilka osób nowych. Zdjęć nie robiłam, więc nic nie pokaże, co np. było do jedzenia, bo był barszcz czerwony, i drugie danie też takie bardziej polskie. Jak mi się zatęskni za polskim jedzeniem to wiem gdzie iść. ;)

Zapraszam bardzo serdecznie do galerii ze zdjeciami, gdzie postaram się w miarę czasu wstawiać opisy do zdjęć. Link jest zawsze na początku bloga....


Komentarze