Szabat szalom

Czyli bardzo udany wieczór w towarzystwie s. Judyty, która obchodzi jutro swoje imieniny, i Rominy, włoszki, z którą uczę się hebrajskiego. A gdzie spędzony? W synagodze Kol HaNeshana na modlitwie na rozpoczęcie Szabatu. Nowoczesna synagoga, mężczyźni i kobiety razem, większość chyba ze Stanów. Zaprosiła nas Nancy i Sonia (www.sonianizny.com), które po modlitwie śpiewały razem z chórem z Hebrew Union Collage.
Modlitwa naprawde piękna, spiewana prawie cała. Zaraz na początku Rabin usiadł na środki z malutkim maleństwem na kolanach i intonował modlitwę. W pewnym momencie wstaliśmy, bo od początku do tego pewnego momentu siedzieliśmy, i odróciliśmy się wszyscy (było wiele osób) w stronę drzwi, bo Królowa szabatu nadchodziła...piękna modlitwa, w większości były to fragmenty Tory, ale też były współczesne modlitwy.
A jak nam wychodziła modlitwa?Ha, a wychodziła, bo była transkrypcja ;). Chociaż Judyta na wejście otrzymała modlitewnik cały po hebrajsku jedynie, ku miłemu zaskoczeniu...No jakby nie było nie tylko imię ma tutejsze, urodę też ;) Mnie nawet troche wychodziło czytanie liter hebrajskich.... Bardzo otwarci, mili. Nancy z rodziną (mąż, który uczy się na rabina i czworo dzieci: Shira, Ari, Noa i Liron) zaprosili nas na szbasowy posiłek, ale było to na tyle niespodziewane, że zrezygnowałyśmy. Mam nadzieję jednak skorzystac kiedyś z takiego zaproszenia.

A u nas muzułmanie świętują Laylat al Bara'a, co oznacza, że większą część nocy mamy nieprzespaną, bo jest jakiś koncert dosłownie pod naszymi oknami...takie atrakcje, że brak słów.

A jutro rozpoczyna się dwutygodniowa ekumeniczna modlitwa o pokój, i zaczyna się w naszym Kościele, a potem w innych miejscach. No pomijam to, że jutro jest szczególne Święto Wniebowzięcia Maryi. Czyli Msza Św, z kustoszem w Bazylice w Getsemani. Jakby mnie ktoś szukał, to będę tam ok. 9.00;)


Komentarze