Nawiedzenie, czy święto Natchnienia?
Właściwie to słowo nawiedzenie nie kojarzy mi się na pierwszy rzut oka zbyt pozytywnie.
No bo jak nam ktoś powie na przykład, że jesteśmy nawiedzeni, to na pewno nie odniesiemy tego do jakiś odwiedzin.
Czasem sobie myślę, że stereotypy, którymi się posługujemy jakoś "zaklejają" w nas możliwość zagłębienia się w Tajemnicę Zbawienia. Tak samo jest z nazwami świąt w kościele. Czemu nie mamy święta Wcielenia, a Święto Zwiastowania?Itd..., chyba nie chce mi się za bardzo tego analizować. Wiem jednak, że jakoś przebrnęłam w sobie przez "kazaniowe" przedstawienia Nawiedzenia Najśw. Maryi Panny.
Pomyślałam sobie o moich znajomych koleżankach, które, czasem po długim czasie oczekiwania i prób, i zmęczenia i niedoświadczenia, oczekują na swoje pierwsze dziecko. Spytałam samą siebie, czemu Maryja pobiegła do Elżbiety? I jakoś nie przyszło mi na myśl na pewno to, że chciała jej pomóc. Nie wyobrażam sobie, że któraś z moich znajomych, drżąc o siebie samą, i nie wiedząc co może a czego nie powinna robić oczekując na dziecko, biegnie szybko pomóc komuś, nawet jeśli jest w takiej samej sytuacji (no może przy kolejnej ciąży). Wiem, Maryja była święta, bez grzechu, a ja mam swoje egoistyczne myślenie. Bo pomyślałam sobie, że Maryja pobiegła do Elżbiety, bo Ona, Maryja, potrzebowała wsparcia, tym bardziej, ze wiedziała KIM będzie dziecko, które żyło w Niej i które miała urodzić. Bo czuła, że Elżbieta Ją zrozumie, jak nikt....
To takie moje myślenie. Tak przy okazji mojej dzisiejszej wizyty w Ain Karem.
Ale zaskoczyła mnie dzisiejsza Kolekta, i ona tak naprawdę stała się odpowiedzią na moje pytanie: czemu Maryja poszła do Elżbiety?
No bo jak nam ktoś powie na przykład, że jesteśmy nawiedzeni, to na pewno nie odniesiemy tego do jakiś odwiedzin.
Czasem sobie myślę, że stereotypy, którymi się posługujemy jakoś "zaklejają" w nas możliwość zagłębienia się w Tajemnicę Zbawienia. Tak samo jest z nazwami świąt w kościele. Czemu nie mamy święta Wcielenia, a Święto Zwiastowania?Itd..., chyba nie chce mi się za bardzo tego analizować. Wiem jednak, że jakoś przebrnęłam w sobie przez "kazaniowe" przedstawienia Nawiedzenia Najśw. Maryi Panny.
Pomyślałam sobie o moich znajomych koleżankach, które, czasem po długim czasie oczekiwania i prób, i zmęczenia i niedoświadczenia, oczekują na swoje pierwsze dziecko. Spytałam samą siebie, czemu Maryja pobiegła do Elżbiety? I jakoś nie przyszło mi na myśl na pewno to, że chciała jej pomóc. Nie wyobrażam sobie, że któraś z moich znajomych, drżąc o siebie samą, i nie wiedząc co może a czego nie powinna robić oczekując na dziecko, biegnie szybko pomóc komuś, nawet jeśli jest w takiej samej sytuacji (no może przy kolejnej ciąży). Wiem, Maryja była święta, bez grzechu, a ja mam swoje egoistyczne myślenie. Bo pomyślałam sobie, że Maryja pobiegła do Elżbiety, bo Ona, Maryja, potrzebowała wsparcia, tym bardziej, ze wiedziała KIM będzie dziecko, które żyło w Niej i które miała urodzić. Bo czuła, że Elżbieta Ją zrozumie, jak nikt....
To takie moje myślenie. Tak przy okazji mojej dzisiejszej wizyty w Ain Karem.
Ale zaskoczyła mnie dzisiejsza Kolekta, i ona tak naprawdę stała się odpowiedzią na moje pytanie: czemu Maryja poszła do Elżbiety?
Wszechmogący, wieczny Boże, z Twojego natchnienia Najświętsza Maryja Panna, która nosiła w łonie Twojego Syna, nawiedziła Elżbietę, † spraw, abyśmy byli posłuszni natchnieniom Ducha Świętego * i zawsze mogli z Maryją Ciebie uwielbiać. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków.
Boże, daj mi taką wrażliwość na Twojego Ducha Świętego, jaką miała Maryja...
Amen.
A moze to po prostu swieto...Adoracji Jezusa...
OdpowiedzUsuńznów anonimowo...ach, ale to jakiś "adorator" na pewno napisal ;)
OdpowiedzUsuńale na taka nazwe swieta ja bym sie nie zgodzila raczej, ;)
OdpowiedzUsuń