Długi tydzień szybko upłynął

Niektórzy mi piszą, że cisza tu...ale nie tak długo przecież ;)
To był intensywny tydzień. Aż szkoda, że skończył się. Po dobrych ludziach zawsze odczuwa się pustkę, kiedy już ich nie ma...
W zeszłym tygodniu przyjechał do nas Pan Piotr C. z Panem Krzysztofem M. (mam nadzieję, że nie będą mi mieli za złe, że tak imiennie piszę o nich), po naszych wołaniach o naprawę Tryptyku. Tzn. nie żeby się nie wiadomo co zepsuło, ale przede wszystkim chodziło o wymianę diod, bo jednak wbrew zapowiedziom, nie trwają 11 lat, ale ponad rok. No i zaczęła się praca. A żeby nie przerywać Adoracji w ciągu dnia, i jednocześnie mieć spokój podczas pracy, bez pielgrzymów i turystów, praca odbywała się wieczorami, które bardzo się wydłużały...Ale jaki efekt!!! Brak słów! Mamy teraz piękne światło wychodzące z Hostii. Mamy regulację oświetlenia Tryptyku, nie mamy lampki, która czasem kilka razy w tygodniu musiała być reanimowana po stratowaniu przez pobożnych adoratorów. I...mamy sprawną pralkę, zamek w skrzynce na intencje, działający odkurzacz, i co jeszcze? Doświadczenie wielkiego dobra, przyjaźni, i dobrego humoru. A to najcenniejsze.
Na zdjęciach zdradzam jak upływała praca....

Komentarze