Czas Świąteczny...cd.
No niestety, ale wszelkie problemy z brakiem internetu uniemożliwiły mi aktualizację naszych świątecznych poczynań...
Stary Rok zakończyliśmy wspólną Adoracją w naszym Kościele Ormian-Katolików. O północy do Eucharystii sprawowanej przez Egzarchę dołączyli się niektórzy kapłani studiujący na Studium Biblicum Franciscanum - ku naszej radości, bo przynajmniej czuwali nad przebiegiem Mszy, którą Egzarcha sprawował w rycie łacińskim.
Pomimo deszczu dosłownie lejącego na dworze było nas kilkanaście osób na Mszy noworocznej. A po północy oczywiście nie obyło się bez świętowania przy szampanie w salonach Egzarchatu...ale tańców nie było ;).
A na drugi dzień poszłyśmy na uroczystą Eucharystię do Patriarchatu Łacińskiego. Nie była to uroczystość całkowicie radosna bo niestety ta noc noworoczna w Aleksandrii w Egipcie skończyła się śmiercią dla wielu chrześcijan. I o tym wspomniał w swoim kazaniu Patriarcha Łaciński, Fouad Twal.
Ten dzień zakończył się dla mnie bardzo miło, bo noworoczną kolacją w Nowym Domu Polskim, ze śpiewem kolęd. Wyszłam z prezentem w rękach, koncentratem pomidorowym, bo na drugi dzień były gołąbki ;).Eksperyment w naszej międzynarodowej wspólnocie zdał egzamin. S.Nimfa powiedziała, że to takie chińskie jedzenie ;).
W poniedziałek czekał mnie jeszcze jeden dzień wolny z okazji 25 - lecia Święceń kapłańskich dyrektora Biblioteki, w której pracuję, o.Marcello Badalamenti ofm. Po południu pojechałyśmy z s.Cecilią do Betlejem, gdzie miała miejsce cała uroczystość, w kaplicy nad Grotą Mleczną. Było bardzo miło, i udało nam się wracać z franciszkańską bracią przy akompaniamencie kolęd, śpiewanych w wielu językach i dialektach.
Stary Rok zakończyliśmy wspólną Adoracją w naszym Kościele Ormian-Katolików. O północy do Eucharystii sprawowanej przez Egzarchę dołączyli się niektórzy kapłani studiujący na Studium Biblicum Franciscanum - ku naszej radości, bo przynajmniej czuwali nad przebiegiem Mszy, którą Egzarcha sprawował w rycie łacińskim.
Pomimo deszczu dosłownie lejącego na dworze było nas kilkanaście osób na Mszy noworocznej. A po północy oczywiście nie obyło się bez świętowania przy szampanie w salonach Egzarchatu...ale tańców nie było ;).
A na drugi dzień poszłyśmy na uroczystą Eucharystię do Patriarchatu Łacińskiego. Nie była to uroczystość całkowicie radosna bo niestety ta noc noworoczna w Aleksandrii w Egipcie skończyła się śmiercią dla wielu chrześcijan. I o tym wspomniał w swoim kazaniu Patriarcha Łaciński, Fouad Twal.
Ten dzień zakończył się dla mnie bardzo miło, bo noworoczną kolacją w Nowym Domu Polskim, ze śpiewem kolęd. Wyszłam z prezentem w rękach, koncentratem pomidorowym, bo na drugi dzień były gołąbki ;).Eksperyment w naszej międzynarodowej wspólnocie zdał egzamin. S.Nimfa powiedziała, że to takie chińskie jedzenie ;).
W poniedziałek czekał mnie jeszcze jeden dzień wolny z okazji 25 - lecia Święceń kapłańskich dyrektora Biblioteki, w której pracuję, o.Marcello Badalamenti ofm. Po południu pojechałyśmy z s.Cecilią do Betlejem, gdzie miała miejsce cała uroczystość, w kaplicy nad Grotą Mleczną. Było bardzo miło, i udało nam się wracać z franciszkańską bracią przy akompaniamencie kolęd, śpiewanych w wielu językach i dialektach.
Komentarze
Prześlij komentarz