Jakie Boże Narodzenie w Ziemi Jezusa?

Grota Narodzenia - Betlejem
Boże. Trudne. Ale Boże. I moje-narodzenie. I pewnie innych też. Może właśnie dlatego, że trudne.
Wigilia spędzona wśród Polaków u sióstr Elżbietanek przy obficie zastawionym stole...choć mnie zawsze brak klusek z makiem (lubelskie!). Ale był smażony karp, więc Wigilia honor zachowała. Potem w strugach deszczu dotarłam do moich przyjaciół włoskich, małej, ciepłej rodzinki, z dwoma skarbami: Micheaszem i Jozue - tak, to imiona dzieci (Michea i Giosia).Spędziłam z nimi wieczór, aż do Pasterki. Moje współsiostry? Włoszki spały. A Filipinka świętowała ze wspólnota Filipińczyków. Pasterka w skromnym gronie Polaków i nie tylko, w Starym Domu Polskim czyli także we wspólnocie sióstr Elżbietanek. A potem do domu. Skromnie. Chyba tak jak w Betlejem było właśnie wtedy...
Moja szopka i "choinka" w pokoju
Giosia i Michea
Miałam wielki plan pojechać do Betlejem na Mszę o g.9.00 rano, ale rano kiedy się obudziłam dwie rzeczy mnie totalnie zniechęciły. Pierwsza to deszcz, bo z nieba lało się strugami. A druga, to brak wspólnoty, brak osób, z którymi mogłabym się wybrać. U nas w kościele była Msza w obrządku ormiańskim, i na niej były moje siostry. Filipinka znów z Filipińczykami świętowała.
Zostałam na Mszy ormiańskiej, bo dla mnie te święta są przede wszystkim świętami do spędzania we wspólnocie, nawet jeśli kosztem nie pojechania do Betlejem. Bo jeszcze pojadę tam, żeby pomodlić się za tych wszystkich, którym te modlitwę tam obiecałam. Potem wspólny z wolontariuszami obiad...
I z zewnętrznego obchodzenia świąt to tyle. Może aż tyle.
W poniedziałek, dzień św. Szczepana, jak co roku, wybrałam się po południu na modlitwę na miejsce czczone wg tradycji jako miejsce męczeństwa tego pierwszego męczennika.
Tydzień po Bożym Narodzeniu to dla mnie tydzień pracy w bibliotece.
Miejsce narodzenia Jezusa
Chciałam jednak dotrzymać słowa i wybrać się do Betlejem, gdzie mogłabym się pomodlić za niektórych w Grocie Narodzenia a za niektórych w Grocie Mlecznej ;). Niestety wybrałyśmy się z drugą siostrą w niezbyt szczęśliwy dzień, bo piątek. A to oznaczało przepychanie się z muzułmanami, którzy wracali z piątkowej modlitwy w meczecie. Poddałyśmy się, a raczej poddaliśmy się, bo dołączył do nas jeden znajomy ksiądz, i wybraliśmy się taksówką. Cenowo niestety skorzystał kierowca, bo wiedział, że jesteśmy dość zdeterminowani żeby jechać, a do autobusu nie dostaniemy się tak szybko. W Betlejem świąteczny klimat jeszcze dawał się we znaki ilością zwiedzających - nie było ich aż tak wiele, i dekoracjami. Udało mi się spędzić trochę czasu na modlitwie w Grocie Narodzenia. Potem zaszłyśmy do Groty Mlecznej, gdzie zostawiłam te wszystkie intencje małżeństw, które starają się o dziecko.


Żłóbek
Nowy Rok przyszedł szybko i niezbyt ciekawie. W naszym Kościele była Adoracja Najśw. Sakramentu od g. 22.00 a o g. 23.30 Eucharystia, do której włączyło się sporo kapłanów. W pierwszy dzień nowego roku uczestniczyłam w pięknej Eucharystii w Patriarchacie Łacińskim z okazji Uroczystości Św. Bożej Rodzicielki. Zgromadziło się wiele osób, z różnych wspólnot jerozolimskich. Niestety znów nasza wspólnota podzieliła się, i dwie siostry zostały na Mszy ormiańskiej w naszym kościele, a siostra Filipinka świętowała z Filipińczykami. Uroki wspólnot międzynarodowych? Lepiej nie szukać powodów. Tak minął czas świąteczny w Ziemi Jezusa. Pomimo, że przed nami jeszcze Epifania, czyli Uroczystość Objawienia Pańskiego, ja niestety nie będę mogła wybrać się z moją wspólnotą do Betlejem z powodu braku aktualizacji moich dokumentów. Teraz czas na owocowanie tego czasu Bożego Narodzenia....

 Grota Narodzenia
Zdjęcia z Betlejem: br. Ananiasz OFM i Dariusz M. SDB

Komentarze