Notatka z przeszłych dni...

Ramadan na szczęście już od tygodnia prawie zakończony. Lepiej się śpi, bo ciszej na ulicy w nocy, a i chłodniej zaczyna być już. Przez tydzień biegałam z częścią mojej rodziny dzieląc się z nimi tym czym tylko mogłam...Wiele widzieli, ale jeszcze i wiele nie widzieli. Ciekawe doświadczenia. Nie chciałam aby odwiedzali jedynie Kościoły, ale aby mogli trochę doświadczyć tutejszego życia. Ramadan bardzo im to umożliwił.
Życie bardzo intensywne. Ja biegam między dwoma bibliotekami: stara i nową. Wolontariusze przylatują i wylatują, czasem trudno to ogarnąć. Jednej "udało" się złamać palec przy sprzątaniu Kościoła...
W czerwcu zaczął się mój czwarty rok w Jerozolimie. Coraz spokojniej patrzę na to, co mnie otacza. Nabiera się poufałości z tutejszymi ludźmi. Czasem to zaskakujące, biorąc pod uwagę fakt, że jedyny mój kontakt  z tutejszymi to droga do pracy i z pracy. Ostatnio zostałam nazwana złodziejem przez jednego z muzułmańskich sklepikarzy, bo rzekomo biorę pieniądze za wprowadzanie ludzi do konkretnych sklepów. Oczywiście nie do niego...Nie wiem z kim mnie pomylił. Ostatnio zabiegł mi drogę potężny prawosławny "batiuszka" i zabierał się do całowania mojej ręki na co ja niekoniecznie przystanęłam. Ale uparł się i mu jakoś wyszło, a potem nadstawił swoją....uśmiałam się. Prawdopodobnie wyraz szacunku przy powitaniu.
Aż przedziwne, ale życie tu nadal mnie zaskakuje...

Komentarze

  1. I co ucałowałaś zacną dłoń batiuszki??? :):):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałabym jeszcze raz odwiedzić święta Ziemię :)Magiczne miejsce...Zazdroszczę pani ze pani tam mieszka:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz