Jeruzalem spełnionych marzeń...

Kiedyś mówiłam osobom, które o czymś marzą, że warto nie tracić nadziei. Moje marzenie o Jerozolimie spełniło się po wielu latach, a za jakiś czas znów zacznę marzyć o powrocie tu...ale dziś jeszcze nie o tym chciałam napisać. Dziś chciałam napisać o kolejnym jerozolimskim spotkaniu jakiego doświadczyłam zupełnie niespodziewanie. Poszłam na spotkanie z jednym znajomym księdzem, i spotkałam człowieka, który przebył drogę z Frankfurtu do Jerozolimy na wózku inwalidzkim. Na 10 propozycji pomocy przy poruszaniu się Felix Bernhard zazwyczaj mówił "nie" na 9, a na tę jedną tak, kiedy było już ciemno i daleko do hotelu lub miejsca gdzie mógłby zatrzymać się na noc.
Kto zna Starą Jerozolimę, wie co tego człowieka jeszcze czeka. A kiedy spytałam co będzie robił teraz, bo jest w Ziemi św. do 7 listopada, powiedział: "Na pewno wybiorę się na Tabor!". Zaniemówiliśmy!
No ale czy coś może być dla niego teraz niemożliwe skoro już dotarł do Jerozolimy? Dla niego to sen, który śni....
Jeśli chcecie coś więcej o nim się dowiedzieć, szukajcie go na facebook'u: jerusalempilger i tu: www.felixbernhard.de

Komentarze

Prześlij komentarz