Czuwanie nie tylko adwentowe
Zawsze problemem dla mnie są tytuły do postów...trudno w jednym czy dwóch słowach określić to, co będzie w kilkudziesięciu.
Miałam napisać odliczanie dni, ale zupełnie mi to nie pasuje do tego "ostatniego"tygodnia w Jerozolimie. Słowo, które jakoś ten czas charakteryzuje to właśnie słowo czuwanie, takie adwentowe słowo...
Wszystko nabiera jakiejś większej mocy, głębi i chciałoby się zatrzymać wiele w pamięci, jakby sfotografować sercem. Jasne, że się nie da. Uzmysławiam sobie, że żadne miejsce nie wpisało się w moje życie tak mocno jak Jerozolima. No nie ma się co dziwić. Nie istnieje na świecie żadne takie miejsce, które by to miasto przypominało.
Pozostaje życie na uwielbienie Boga za ten dar, prosząc jednocześnie by te wszystkie łaski tu "zarobione" wydały owoc, by zrealizowały się moim życiu.
Naprawdę nie da się wyrazić tego bogactwa jakie zagościło w moim życiu dzięki temu, że mogłam tu spędzić trzy i pół roku.
Ten ostatni tydzień to pożegnania, pakowanie, przyjmowanie ostatnich wolontariuszy, przekazanie obowiązków siostrze, która mnie zastąpi....I za tydzień o tej porze będę już w Polsce od kilkunastu godzin.
Dziś uda mi się jeszcze nawiedzić Betlejem, i wcale nie po raz ostatni. Jutro może Betfage, potem Syjon...niesamowite. Miało być jeszcze Ain Karem, ale się nie udało. To nic, Słowo Boże w Liturgii prowadzi blisko Jana.
Ot tak, takie miejsca...a stały się codziennością. Jak Słowo Boże, które też staje się codziennością, jeśli się je przeżywa z wiarą.
Bogu niech będą dzięki!
Miałam napisać odliczanie dni, ale zupełnie mi to nie pasuje do tego "ostatniego"tygodnia w Jerozolimie. Słowo, które jakoś ten czas charakteryzuje to właśnie słowo czuwanie, takie adwentowe słowo...
Wszystko nabiera jakiejś większej mocy, głębi i chciałoby się zatrzymać wiele w pamięci, jakby sfotografować sercem. Jasne, że się nie da. Uzmysławiam sobie, że żadne miejsce nie wpisało się w moje życie tak mocno jak Jerozolima. No nie ma się co dziwić. Nie istnieje na świecie żadne takie miejsce, które by to miasto przypominało.
Pozostaje życie na uwielbienie Boga za ten dar, prosząc jednocześnie by te wszystkie łaski tu "zarobione" wydały owoc, by zrealizowały się moim życiu.
Naprawdę nie da się wyrazić tego bogactwa jakie zagościło w moim życiu dzięki temu, że mogłam tu spędzić trzy i pół roku.
Ten ostatni tydzień to pożegnania, pakowanie, przyjmowanie ostatnich wolontariuszy, przekazanie obowiązków siostrze, która mnie zastąpi....I za tydzień o tej porze będę już w Polsce od kilkunastu godzin.
Dziś uda mi się jeszcze nawiedzić Betlejem, i wcale nie po raz ostatni. Jutro może Betfage, potem Syjon...niesamowite. Miało być jeszcze Ain Karem, ale się nie udało. To nic, Słowo Boże w Liturgii prowadzi blisko Jana.
Ot tak, takie miejsca...a stały się codziennością. Jak Słowo Boże, które też staje się codziennością, jeśli się je przeżywa z wiarą.
Bogu niech będą dzięki!
żyć wspomnieniem
OdpowiedzUsuńszalejącego jeziora
gdzie nikogo
spośród kogokolwiek
na pomoc
tylko Twoja
niespodziewana dłoń
na ratunek
zdławionemu we łzach
tylko
szalejące jezioro
uczy zaufania
Jest taka ściana
OdpowiedzUsuńjak nie wiem gdzie iść
to idę tam
pod ścianę płaczu
wśród wielu różnych ścian
murów niepokonanych
niewzruszonych, bezdusznych,
zimnych jak głaz
których nie skruszysz
żadnymi pięściami
jest taka ściana
przed którą liczy się płacz
Ściana mojej nadziei
ciepła od łez
i od dotyków
czułych
Ściana do której można przytulić twarz
oprzeć się o nią
która nie dobija
swoim milczeniem
Ona właśnie jest po to
żebyś miał gdzie przyjść
Jedyne co pozostało
po Twojej świątyni
Tu jeszcze nie zastygły Twoje łzy
jerozolimskie
tu uciekałeś
żeby Cię szukali i znaleźli
nawet Twoi najbliżsi
ściana świątyni
o którą gorliwość największa
bo chciałeś uchronić
jej sacrum dla nas
Z tego co na co patrzymy
została tylko ona
Ty dalej przed nią stoisz
Bliski każdemu kto tu przychodzi
Bliski jak w kolejce po chrzest
do Jana Chrzciciela
byłeś tam, choć nie musiałeś
Ale nie byłbyś sobą
byłeś tam i tu jesteś
Jesteś
i stojąc płaczesz
moimi łzami