O przyjaźni
Największy dar jaki mogę otrzymać w życiu, oprócz rzeczywistej obecności Jezusa w sakramentach, to przyjaźń. Dla mnie to cud. Cud serca drugiej osoby. Cud czasu jaki poświęca. Naprawdę cud spotkania, bogactwa jakim można się dzielić w sytuacji zwykłej, prozaicznej codzienności, która staje się świętem.
Miałam dylemat, bo jestem siostrą zakonną, czy mogę aż tak otworzyć drzwi mojego domu i przyjmować osoby wtedy, kiedy tylko chcą się spotkać? Bo jest ich coraz więcej…
To próba także dla mojej wspólnoty.
Ojciec Franciszek dużo mówi o tej otwartości. O tym aby samemu wychodzić do ludzi.
A co ja mogę dać poza moim czasem, moją uwagą?
Mam wrażenie, że czasem kiedy spotykam ludzi, przyjaciół, którzy pokonują ileś kilometrów aby spotkać się, to w tym spotkaniu pojawia się jakby Jezus. Jest w radości z siebie nawzajem. Jest w dzieleniu się troskami. Jest w uwadze jaką sobie poświęcamy. Jest w tym straconym czasie. Bo ile rzeczy mogłabym wykonać JA-SAMA, w tym czasie, a tu goście się napatoczyli!!!
Dobry detoks z egoizmu…
I wracam do wspólnoty.
Jest to niebezpieczeństwo, że niektórzy nas tak pochwalą, jak we wspólnocie nie pochwali nas nikt. Tak nas docenią, zauważą, jak we wspólnocie nie doceni nas nikt.
Ale dają siłę. Siłę także do odkrywania, że we wspólnocie są przyjaciele...
Miałam dylemat, bo jestem siostrą zakonną, czy mogę aż tak otworzyć drzwi mojego domu i przyjmować osoby wtedy, kiedy tylko chcą się spotkać? Bo jest ich coraz więcej…
To próba także dla mojej wspólnoty.
Ojciec Franciszek dużo mówi o tej otwartości. O tym aby samemu wychodzić do ludzi.
A co ja mogę dać poza moim czasem, moją uwagą?
Mam wrażenie, że czasem kiedy spotykam ludzi, przyjaciół, którzy pokonują ileś kilometrów aby spotkać się, to w tym spotkaniu pojawia się jakby Jezus. Jest w radości z siebie nawzajem. Jest w dzieleniu się troskami. Jest w uwadze jaką sobie poświęcamy. Jest w tym straconym czasie. Bo ile rzeczy mogłabym wykonać JA-SAMA, w tym czasie, a tu goście się napatoczyli!!!
Dobry detoks z egoizmu…
I wracam do wspólnoty.
Jest to niebezpieczeństwo, że niektórzy nas tak pochwalą, jak we wspólnocie nie pochwali nas nikt. Tak nas docenią, zauważą, jak we wspólnocie nie doceni nas nikt.
Ale dają siłę. Siłę także do odkrywania, że we wspólnocie są przyjaciele...
Czytam, a nad literami unosi się duch Siostry, która jest siostrą. Ten duch potrzebny rozsianym po świecie. Ten duch potrzebny, tym bardziej że przeniknięty naszym Panem.
OdpowiedzUsuńJak pisałam, to byłam po spotkaniu z naszym wspólnym znajomym, to nad literami unosił sie Spirito DiVino :), ale siostrzany pewnie też...
UsuńSpirito DiVino :) Jeśli biały, to jest to mój ulubieniec na każdym przyzwoitym spotkaniu ;)
UsuńDuch, który jest miłością! Bo ogrom miłości trzeba mieć w sobie, żeby tak się dawać, tak z siebie rezygnować dla innego człowieka. Może wielu nie zauważy, nie doceni, spojrzy krzywo, ale jak pisał ks. Maliński "...zawsze znajdzie się jakaś Magdalena, jakiś Jan, który Cię zobaczy w prawdzie i zachwyci się tobą. Ale to już tylko na pociechę, żebyś się nie załamał." :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń