Nad Jeziorem Galilejskim
Spędzam mój tegoroczny urlop w miejscach tak świętych jak i pięknych: Nazaret i Prymat św. Piotra nad Jeziorem Galilejskim, Tyberiadzkim, Genezaret - jak kto woli! Tak, to łaska. Ale jednocześnie powodem tego była niemożliwość wyjazdu do Polski na moje coroczne wakacje, jakie mogłabym spędzić z moją rodziną. A więc wszystko ma swój trud, żeby nie napisać cenę i nie być taką materialistką.
To dobry czas na zatrzymanie się i spojrzenie na to pół roku jakie przyszło mi już spędzić w Ziemi Jezusa.
Czas płynie nieubłaganie, tym bardziej gdy zajęć nie brakuje i każdy dzień przynosi coś nowego. Pozornie co dzień te same obowiązki i te same zajęcia, ci sami ludzie, a w czasie pandemii COVID brak wyjścia, a jednak życie codzienne jest bardzo angażujące.
Od ostatniego czerwcowego wpisu wydarzyło się wiele spraw mniejszych i większych, które pozwoliły mi na zobaczenie kolejnych pięknych aspektów życia w Patriarchacie Łacińskim w Jerozolimie.
Pierwsze doświadczenie piękne, choć trudne to współpraca ze świeckimi. Myślę, że dla osób zakonnych, zwłaszcza w takich zgromadzeniach jak nasze, gdzie nasza działalność zewnętrzna jest bardzo ograniczona, to wielkie ubogacenie móc współpracować ze świeckimi. Daje nam to możliwość zdystansowania się do naszych czasem dość wydumanych problemów wspólnotowych a jednocześnie oprócz współpracy daje nam to możliwość "dzielenia się" naszym powołaniem.
Inne doświadczenie tak bardzo nasze, zgodnie z naszą misją, to posługa kapłanom. Najpierw modlitewnie, ale też przez samą obecność, pomoc czasem w najprostszych sprawach. To także wielka odpowiedzialność. Być blisko ale nie być za blisko. Ich życie ma swoje przestrzenie, a nasze zakonne ma swoje. I łaska starszych kapłanów, posługa im, którzy pełnią już jedyne swoje apostolstwo cierpienia, cierpliwości i sakramentu Eucharystii. To jak być przy źródle...Myślę, że nie ma piękniejszej posługi jak ta chorym i cierpiącym.
Ktoś mógłby powiedzieć, że nic w tym nadzwyczajnego. No niby nie. Ale jak ktoś jest w stanie odczuć, że jest na właściwym miejscu w swoim życiu, to wszystko co robi daje niesamowitą satysfakcję, radość, wewnętrzny pokój. Nawet wśród trudności.
To po co mi urlop? Ktoś mógłby spytać.
Bo człowiek jest tylko człowiekiem. Nawet najwznioślejsze uczucia nie odejmą poczucia znużenia, zmęczenia i może czasem zniechęcenia (bardziej sobą niż rzeczywistością wokół).
Czasem prosta zmiana otoczenia dodaje świeżości i zapala znów wewnętrznie do działania.
Komentarze
Prześlij komentarz