Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata... Mt 18, 15-20

 Jezus powiedział do swoich uczniów: «Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik.

      Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
      Dalej zaprawdę powiadam wam: Jeśli dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie, to wszystko otrzymają od mojego Ojca, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich».


Pisanie o miłości bliźniego w przypadku osoby zakonnej jako autora jest zawsze ryzykowne, bo wspólnota jest "najokrutniejszym" weryfikatorem tego, co się napisze.
No ale jak nie pisać o miłości? 
Kiedyś bardzo chętnie upominałam i mówiłam, bo oczywiście wiedziałam lepiej (!), co i jak inni mają robić. Dziś milczę. Przynajmniej staram się. Jedna z moich mądrych sióstr kiedyś mi powiedziała: jeśli nie zwracasz komuś uwagi z miłości do niego, dla jego większego dobra i z miłością (ale tak, żeby rzeczywiście druga osoba poczuła się kochana), to lepiej nie mówić nic. To jest strasznie trudne.... Ale nie o psychologię tu teraz chodzi.
Myślę, że chodzi przede wszystkim o przemianę serca. O otwartość serca. I pomyślenie czasem co tak naprawdę pozostanie w sercu drugiej osoby po spotkaniu ze mną. 
Inna mądra osoba powiedziała (dzięki Bogu mam ich wiele wokół siebie!): jedyne co naprawdę do nas należy do dobro, które uczyniliśmy innym. Tego nikt nam nie odbierze.
I wszelkie materialne rzeczy mają wartość względną. Ale to, co zostanie w sercu, życiu drugiego człowieka po spotkaniu ze mną, jest wieczne.

Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. 

Komentarze