Złamane serce

 


W naszym centrum apostolstwa liturgicznego (jest to taki rodzaj sklepu z asortymentem wyposażenia kościołów i innymi tym podobnymi rzeczami) poszedł do mnie młody człowiek i pokazał mi zdjęcie z Facebooka, na którym był młody chłopak przebrany jakby za Jezusa: w zgrzebnej tunice, z koroną cierniową na głowie, z wielkim krzyżem, który niósł na ramionach. Napisałam "jakby za Jezusa", bo poza opisem w ewangeliach i takim przedstawianiem Jezusa podczas drogi krzyżowej na obrazach, w filmach,  tak naprawdę nie mamy żadnych źródeł świadczących o tym, że tak wyglądał Jezus. 

I może nie byłoby w tym nic interesującego gdyby nie to, że chłopak użył takiego "stroju" na karnawałowy bal przebierańców. Może byłabym zaskoczona, zdziwiona czy zasmucona gdybym ja sama zobaczyła takie zdjęcie. Nie znając tego człowieka mimo iż jestem siostrą zakonną nie zajęłabym się tym zbyt długo...Sama nie przepadam za realistycznymi odtworzeniami cierpień Jezusa podczas nabożeństw Drogi Krzyżowej czy przy innych okazjach. Moment cierpienia i śmierci Jezusa jest dla mnie czymś do przeżywania, medytowania i kontemplowania wewnętrznie, duchowo ale nie pomaga mi w tym przedstawienie tego cierpienia, którego myślę, ze nikt nigdy nie będzie w stanie tak naprawdę ukazać. Ale rozumiem, że komuś może to pomagać w kontemplacji Męki Jezusa. Można by tu długo rozpisywać się o świętych, którzy mieli to szczególne nabożeństwo do Męki Chrystusowej...Wiele myślę, że zależy od kultury w której się wychowujemy, od wrażliwości, itd.

Ale chciałam zwrócić uwagę na coś innego. 

Otóż bardziej przejął mnie chłopak, który dziś mi to zdjęcie pokazał. Jest on lekko upośledzony. Może trochę autystyczny...trudno jest mi to określić, bo nie znam go bliżej. Miał ok. 25 może lat i był ze swoją mamą, która bardzo się o niego troszczy. Ale wydawał się dość autonomiczny i samodzielny. 

Pokazał mi to zdjęcie z wielkim bólem. Powiedział, że skomentował je, że tak się nie powinno przebierać na bal przebierańców, za co spotkał się z wielka krytyką i falą "hejtu", jak to się dziś modnie podkreśla, czyli słownie wyrażonej nienawiści...Ale tak naprawdę nie to nim wstrząsnęło. Nie to go bolało. Ten chłopak miał ból w oczach, ze względu na to przebranie. Ze względu na Jezusa. 

Dziś jest piątek. Byłam na nabożeństwie Drogi Krzyżowej. Ofiarowałam ją za te osoby, które nieświadomie ranią innych. 

Pomyślałam, że ja jako osoba wydaje się, że zdrowa, poradzę sobie z tym. Mam jakąś odporność. Logikę. Widziałam już wiele w życiu, choć wciąż wydaje mi się, że mało.  Ale te łzy w oczach młodego chłopaka dały mi odczuć jak szczerze i głęboko wierzy w Jezusa i jaki ból ma w sercu..i smutna jest taka ignorancja innych. Bardzo smutna. 

Komentarze