Aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna...J 15,9-17
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.
To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna.
To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.
Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni jego pan, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.
Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby Ojciec dał wam wszystko, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali».
Pewnego razu wracając z Perugii wraz z bratem Leonem, Franciszek rzekł: Bracie Leonie, ja ci powiem, a ty zapisz, co to jest radość doskonała. Słuchaj więc, bracie Owieczko Boża: Choćby bracia mniejsi wszędzie dawali przykłady świętości, nie dałoby im to jeszcze radości doskonałej. Choćby brat mniejszy przywracał wzrok ślepym i chromych uzdrawiał, przywracał słuch i mowę, czarty wypędzał i wskrzeszał tych, co są martwi od kilku dni – też nie dałoby mu to radości doskonałej. I choćby, bracie Leonie, brat mniejszy znał wszystkie języki i posiadał wszelką wiedzę, choćby miał dar prorokowania i poznawania tajemnic duszy – nie dałoby mu to radości doskonałej. Nawet jeśli brat mniejszy byłby tak dobrym kaznodzieją, że nawróciłby wszystkich ku Jezusowi – nie miałby z tego radości doskonałej. Ale gdybyśmy stanęli zmoczeni, przemarznięci i głodni u drzwi Porcjunkuli i zapukalibyśmy, a brat furtian gniewnie by nas zapytał: „Coście za jedni?!” i nie uwierzyłby nam, że jesteśmy braćmi mniejszymi, nazwałby nas zbójcami, włóczęgami i oszustami, i przegoniłby nas, i zostawiłby nas (zmoczonych i przemarzniętych) na śniegu i błocie całą noc, a my znieślibyśmy to sponiewieranie i upokorzenie cierpliwie, bez oburzenia, a z pokorą i miłością, i pomyślelibyśmy, że to sam Pan Bóg zsyła nam to doświadczenie, to wtedy bracie Leonie, zanotuj to sobie, wtedy dopiero, odczulibyśmy radość doskonałą! A jeśli dalej niezrażeni, nie zaniechalibyśmy kolejnej próby dostania się do klasztoru, a on wściekły nawymyślałby nam od łobuzów, natrętów i złodziejaszków, wysłałby nas do przytułku, a my znów znieślibyśmy to cierpliwie, pogodnie i w wesołym nastroju, to bracie Leonie, wtedy będzie radość doskonała! A jeśli potem my, ponagleni głodem i zimnem, jeszcze raz zapukalibyśmy do bramy i prosilibyśmy o wpuszczenie, a brat furtian obrażony na takie natręctwo postanowiłby nas ukarać, złapałby nas za kaptury, wytarzałby w błocie i śniegu, a na koniec zdrowo obiłby nas jeszcze sękatym kijem, a my – myśląc o mękach Chrystusa znieślibyśmy to wszystko ze spokojem – wtedy dopiero, bracie Leonie, będzie radość doskonała!
Komentarze
Prześlij komentarz