Trud powrotu

Wschód słońca
Dopiero kilkanaście godzin jestem w Polsce. Jeszcze zdaje mi się, że za chwilę będę wsiadała do autokaru i przemierzała kolejne kilometry świętej ziemi...
Kolejny tydzień z nową grupą pielgrzymkową za mną a dla mnie to jakbym tam cały czas była. Za każdym razem kiedy wyjeżdżam do Ziemi św. aby dzielić się z ludźmi miłością do tego szczególnego miejsca i jego mieszkańców bardzo się boję. Jest to taki strach braku wiary w siebie. Czy rzeczywiście to ma sens żebym właśnie ja stawała przed ludźmi i mówiła im o tym wszystkim co dotyczy życia Jezusa? Jest tylu innych przewodników, o wiele lepiej przygotowanych, z większą wiedzą biblijną, zdolnościami przekazu, a ja cóż?
Ale ten strach mija mi już na lotnisku kiedy widzę twarze ludzi i ich nieświadomość tego co zobaczą, czego doświadczą.  Przychodzi mi wtedy taka chęć opowiedzenia im tego wszystkiego co ja sama tam doświadczyłam. Wszystko to, co dzieje się później jest bardzo proste, nic nadzwyczajnego...a jednak pozostawia jakiś ślad niezatarty w ludziach.
Łaska ogromna kiedy możemy mieszkać blisko sanktuariów takich jak Bazylika Bożego Grobu, Bazylika Narodzenia czy Bazylika Zwiastowania....wtedy nie jest ważne zmęczenie. Pomimo dnia pełnego wielu wrażeń i aktywności znajdzie się zawsze siły na cichą modlitwę w tych szczególnych miejscach wcześnie rano lub wieczorem po powrocie do hotelu. Mnie czasem sił już nie starcza, bo jednak trzeba być na pełnych obrotach, z uwagą na całą grupę i odpowiedzialnością za każdą osobę i zrealizowanie programu. Każdy dzień dla mnie w Ziemi św. to ogromna łaska.
Wiele osób zachwyca się Galileą, a dla mnie Judea to miejsce jakby się czas zatrzymał. Jakby Jezus jeszcze gdzieś tędy się przechadzał wśród tej serdecznej, ubogiej ludności palestyńskiej.

Tyle przejęcia i zdenerwowania na początku a potem to zaskoczenie wdzięcznością grupy...i tak piękne doświadczenie bogactwa każdego z osobna.
To wielka łaska móc dzielić się Ziemią św. z innymi.


Komentarze

  1. To wielka łaska przeżyć spotkanie z Ziemią Świętą z takim przewodnikiem, jakim jest siostra Miriam. Wielka wiedza, własne refleksje, spokój i opanowanie, skromność oraz wielka pasja sprawiły, że przeżyłam niesamowity tydzień, który na pewno zmieni, już zmienił moje życie. A siostra zaraża tą pasją. Zachwyciło mnie wszystko (oczywiście Judea bardziej niż Galilea). Myślami cały czas jestem tam.
    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziekuje za te dobre slowa! Gdybym jeszcze wiedziala kto je napisal!!!:)

      Usuń
  2. Tak, tak to była i dla mnie wielka łaska, błogosławione dni... !
    Siostro dziękuję za ten wpis!
    Uruchomiła się moja wyobraźnia po raz kolejny... Równo rok temu 3 lutego 2013 wyruszyliśmy z naszej parafii po te przeżycia, jestem bardzo poruszony w tym momencie...
    Zastanawiam się jaki to łańcuch przyczyn i skutków działa dla mnie?
    Pozdrawiam wszystkich "wspominających" i siostrę Miriam
    andrzejB

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja powoli "układam" w sobie ten ostatni tydzień w Ziemi Świętej. Jestem bardzo wdzięczna Siostrze Miriam, że tak pięknie i mądrze poprowadziła nas po ścieżkach Pana. I nie da się opisać emocji, które nam towarzyszyły, oprócz wzruszenia i pokory jest coś jeszcze - WIARA, która właśnie tam nabrała dla mnie szczególnego znaczenia. Dziękuję Siostro, że byłaś z nami (czasami zadziwiająco naiwnymi) podczas tych zadziwiających i przejmujących dni. Jeszcze raz życzę częstych powrotów do Ziemi Świętej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje za te dobre slowa i nade wszystko za te zyczenia powrotow!!!I rowzniez zycze by to nie bylo jedyny raz!

      Usuń
    2. Wszystko jest teraz INNE. Jerozolima tak inna niż polskie miasta. Tak fascynująca, ciekawa ze swoją architekturą, ludźmi i całym tym "bałaganem".
      I rzeczywiście po takiej pielgrzymce INNA jest też WIARA. Już nigdy "Ojcze nasz", "Zdrowaś Mario", różaniec, droga krzyżowa, czy gorzkie żale nie będą takie jak dawniej. To wielki DAR.
      Też życzę sobie powrotu.
      M.

      Usuń
  4. Kochana Siostro, ja także to wszystko czytam z wielkim wzruszeniem i takąż dla Siostry wdzięcznością. Mijają trzy lata od dnia, w którym przepełniona tęsknotą do Ziemi Świętej, a w szczególności Jeruzalem, znalazłam tego bloga, co poskutkowało lądowaniem w Tel Avivie w dniu Wniebowstąpienia, a potem niezapomnianym, wciąż żyjącym we mnie czasem, który po roku został powtórzony. Tak bardzo się cieszę, że kolejne osoby mogą dostępować wielkiej łaski bycia tam, a także spotkania z Siostrą!
    Roma od Jeruzalem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, pamietam doskonale, ile Pani musiala na mnie czekac :)...ale dzien byl piekny wtedy!

      Usuń

Prześlij komentarz